Miewam nieobecności na blogu. Przyznaje się bez bicia :) Ale nie dlatego, że akurat przejechał mnie walec, porwali kosmici*, czy też wybraliśmy się w podróż na Olimpiadę Jurajski Klasyk dinopociągiem**... Nic z tych rzeczy. Zwyczajnie i po ludzku brak czasu :) Co oczywiście nie znaczy, że w tym czasie nic nie szyję. Wręcz przeciwnie. Powstaje ciągle cos nowego!
Zatem, aby udowodnić Wam, że Ewulaki ciągle sie szyły (i szyją) otwieram cykl "Trochę historii" podczas którego będę pokazywać co uszyłam i jak dotąd pozostawało tylko w pamięci komputera.
Dziś wspomnienie z grudnia 2015.
Dla fana małych ssaków powstał...szczur :) W dwóch odsłonach:
Odsłona pierwsza: szczur do przytulania ;)
Szczur uszyty z...no właśnie.... Tkaniny miękkiej jak polar, ale o strukturze jak wełenka. Dostałam ją od babci i oczywiście nie zapamiętałam nazwy :/ Na szczęście zobaczymy się w święta, więc obiecuję dopytać cóż to za rodzaj materiału :)
Uszy i ogon z polaru, oczy to koraliki a wąsiki to mulina :)
Odsłona druga: w bonusie powstał też szczurkowy brelok do kluczy :)
Zestaw tkanin jak powyżej + sznurkowe łapki i ogon :)
Mam nadzieję, że właściciel tych stworzeń starannie zamyka lodówkę by chronić jedzenie. Te szczury to straszne łakomczuchy... ;)
*chociaż jako fanka serialu "The X Files" powiem, że "The truth is out there"...
*kto posiada kanał MiniMini + wie o czym mówię ;)
Szałowy szczur!!!
OdpowiedzUsuńA brelok...hi, hi, równie szałowy!:)
Dzięki :)
UsuńTakie szczury są mi niegroźne, co więcej są urocze :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie i kto wie, czy to nie jest kłopot... Bo na dobrą sprawę powinny odstraszać potencjalnych smakoszy sera, a ni ich rozczulać ;)
Usuń