piątek, 25 marca 2016

Dinozaurowy tort, czyli zupełnie nie o szyciu :)

Dziś zupełnie nie w temacie :) 
Nie jestem dobrą kucharką. Koltety, zrazy, gołabki - i owszem zrobię. Ale anchois z kaparami w sosie burgundzkim (czy inne cudo) - to już zupełnie nie moja bajka. Podobnie z ciastami. Babkę ukręcę, ciasto marchewkowe czy pleśniaka również, ale drożdżówka.... 
Tortów też nigdy nie robiłam. W tym zawsze najlepsza była moja babcia. 

ALE....

Nasz najmłodszy jutro będzie miał trzecie urodziny. Absolutnie nie wiem co mi strzeliło do głowy, ale postanowiłam sama zrobić mu tort. Taki z masą śmietankową dla dzieci... Ta decyzja to chyba wynik chwilowego obłędu, bo nie wiem jak to sobie inaczej wytłumaczyć...
Ale postanowiłam. Trudno. Co gorsza zapytałam Stasia jaki tort chciałby na urodziny. "Z T-leksem mama" (tj z T-Rex'em). Słowo się rzekło. 

I wiecie co jest najgorsze w robieniu tortu? Zrobiłam sobie taką krótką listę :)
1. Zdobycie masy marcepanowej
2. Pokrojenie biszkoptu na równe części :)

To drugie to jest jakiś kosmos. Jeśli macie jakiś patent jak to zrobić - chętnie poczytam. I jeszcze poproszę o wskazówki jak przenieść te chude "placki" biszkoptowe bez połamania :) 

No ale... 
Jeden dzień lepiłam dinozaury z marcepanu, drugiego dnia biszkopt + masa śmietankowa :) 
I ostatecznie tort dinozaurowy wyszedł tak: 


Nie miałam profesjonalnego sprzętu do rozsmarowania masy, poszłam więc na łatwiznę i obłożyłam tort biszkoptami, a na wierzch (na masę) położyłam rozwałkowany marcepan :) Dinozaury to również marcepan (z biszkoptem w brzuchu i czaszce, żeby były lżejsze i się nie składały), a wulkan to okruszki z biszkopta + pozostała masa + biszkopciki + czekolada mleczna. 

Wulkan jeszcze muszę czymś uzupełnić... Koleżanka podsunęła mi pomysł z musem truskawkowym i pewnie go wykorzystam :) No i może w środek włożę jutro świeczuszki :) Niech trochę podymi :)

Chyba jak na pierwszy raz, wyszło całkiem nieźle, nie? ;)


2 komentarze:

  1. Wyszło nieziemsko, od razu widać co jest co - T-rexy - niesamowite, pomysł na wulkan i jaja - BRAWO !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki :) Najważniejsze, że nasz małemu solenizantowi się podobało! I najpierw zjadł dinozaura (bo marcepan), a później wulkan (bo czekolada) :) Goście musieli pocieszyć sie resztą :)

    OdpowiedzUsuń