piątek, 28 listopada 2014

„Najczęściej praktykowane postępowanie w takich przypadkach jest następujące...”

Czytając jakiś czas temu moim chłopakom "Kubusia Puchatka" na dobranoc znalazłam o taki fragment:

"- Widzisz - odparła Sowa - najczęściej praktykowane postępowanie w takich wypadkach jest następujące...
- Ojej! - przerwał jej Puchatek. - Co znaczy najgęściej polukrowane postękiwanie? Jestem Misiem o Bardzo Małym Rozumku i długie słowa sprawiają mi wielką trudność.
- To oznacza rzecz, którą ma się zrobić.
- No, jeśli to tylko to znaczy, to niech już będzie - szepnął Miś skruszony."

I wtedy przypomniało mi się, że rzeczą, którą ja muszę zrobić to wrócić do pisania :) Dlatego ten post dedykuję Sowie Przemądrzałej :) 



Moja przygoda z sowami zaczęła się zupełnie przypadkiem, dzięki dwóm koleżankom moich chłopaków z żłobka. Michalina i Gabrysia (super siostry) uwielbiały sowy. W każdej postaci. Od ich mamy dowiedziałam się, że do szczęścia brakuje im jeszcze poduszek. Posiedziałam, podumałam i powstały moje pierwsze sowy: 

                            
 
Obie spodobały się również mojej siostrze i jej chłopakom, więc chwilę później powstały kolejne dwie:



I wreszcie gdzieś na północy Polski znalazł się jeszcze jeden chłopiec, dla którego powstała kolejna sowa Jaś :) 




Wszystkie sowy, jak wcześniej wspomniałam uszyte były z polaru, oczy wykończone guzikami, a wypchane standardowo poduszkami z IKEI :) Na pierwszych sowach testowałam naciąg nitki, stopki, różne rodzaje nici... Polar to miły materiał, ale toporny w maszynowym szyciu. na szczęście już wszystkie parametry maszyny mam już dopracowane i każda kolejna sowa jaka powstanie - wyfrunie z domu zdecydowanie szybciej ;)


Swoją drogą... Dwie sowy poleciały pod Wrocław, jedna na północ Polski, a dwie kolejne do Monachium. Ciekawe dokąd polecą następne...? :)


4 komentarze: